Franciszek Żeglicki

Żegliccy to stary ród mieszczan głogowskich. Prapradziad naszego bohatera, również Franciszek Żeglicki był w 1706 r. fundatorem legacji na rzecz bractwa różańcowego działającego przy głogowskiej farze. Inny Żeglicki, Kazimierz, także żyjący w XVIII w., wstąpił do zakonu pijarów i zasłynął z wydania zbioru sentencji i przysłów „Adagia Polonica”.

Bohater niniejszego biogramu urodził się 13 października 1906 r. w rodzinie Tomasza Żeglickiego i Marii z domu Dec. Miał starsze rodzeństwo, siostry Stanisławę (ur. 1900 r.) i Helenę (ur. 1901 r.) oraz brata Jana (ur. 1905 r.), a także młodszego braciszka Andrzeja (ur. 1908 r.), który zmarł w dzieciństwie. Rodzinny dom Franciszka znajdował się przy ulicy Kościelnej. Był to drewniany, kryty gontem budynek, jakich już dziś nie znajdzie się w Głogowie Małopolskim.

W 1920 r. ukończył głogowską szkołę powszechną i zaczął pracować zawodowo. Wyuczył się szewstwa, było to niegdyś bardzo popularne rzemiosło w Głogowie. Dodatkowo sezonowo pracował jako murarz, gdyż fach ten dawał większe możliwości zarobkowania. W 1927 r. jako 21-latek wstąpił do ochotniczej straży pożarnej. Pasowanie na strażaka odbywało się w swoisty sposób­ – wspominał Franciszek. – Stawiało się kolegom „pół basa”, kupowało wianek kiełbasy i w ten sposób otrzymywało się, jak to się wówczas mówiło, ostrogi „pierwszego sikawkowego”. Odtąd służba w mundurze strażackim stała się dla niego sensem i celem życia.

O służbie w głogowskiej straży Franciszek Żeglicki opowiadał w następujący sposób: O pożarze zawiadamiano mieszkańców i drużynę strażacką biciem w kościelne dzwony albo dźwiękiem trąbki. Pół biedy kiedy paliło się w miasteczku. Zanim jednak przybył do Głogowa goniec z sąsiedniej wioski (żadna wieś nie miała wtedy połączenia telefonicznego), aby zawiadomić o pożarze i zanim strażacy przyjechali na miejsce, spaliło się nieraz pół wsi. Żeglicki brał udział w gaszeniu wielkiego pożaru w Kolbuszowej, Wysokiej Głogowskiej i Bratkowicach oraz walczył z ogromnym, trzymiesięcznym pożarem lasu w Nowej Dębie.

W marcu 1928 r. Franciszek Żeglicki został powołany do wojska. Przeszedł półroczny kurs podoficerski uzyskując stopień kaprala. Służył w Rzeszowie w 17. pułku piechoty. Do cywila wyszedł w październiku 1930 r. W latach 30. dwukrotnie przechodził szkolenie wojskowe w 10. Dywizjonie Żandarmerii Konnej, w 1937 r. jako podoficer nadterminowy został awansowany na stopień plutonowego.

Gdy przyszła II wojna światowa Żeglicki został powołany do tego samego dywizjonu żandarmerii, w którym wcześniej odbywał ćwiczenia. Objął funkcję zastępcy dowódcy plutonu. Po kilku tygodniach, gdy nastąpiła klęska armii polskiej, dywizjon został rozformowany, Żeglicki wrócił do Głogowa. Działalność straży w okresie okupacji niemieckiej nie została ograniczona, pełniła ona nadal swoją funkcję. W 1941 r. Franciszek Żeglicki już jako doświadczony strażak został naczelnikiem głogowskiej OSP. Groźnym epizodem był pożar ratusza w lutym 1943 r. dokonany przez grupę zbrojną Gwardii Ludowej „Iskra”. Niemcy aresztowali wówczas Żeglickiego, wraz z kilkoma innymi osobami, oskarżając ich o nieudolne gaszenie pożaru, a nawet o współpracę z partyzantką komunistyczną. Nie mając dowodów wypuszczono w końcu zakładników, ale rozstrzelano innych sześciu mieszkańców, w tym wiekowego Tomasza Kubasa, który w miejscowej straży służył przez wiele lat.

Po wojnie głogowska straż zaczęła się rozwijać. Powstała nowa remiza przy ulicy Mickiewicza. Strażacy w mundurach z dumą brali udział w różnego rodzaju paradach. A drużynę prowadził Franciszek Żeglicki z szablą w dłoni – oznaką jego władzy. Tę szablę kupiłem od oficera radzieckiego­ – brzmiały słowa Franciszka. – Stara gdzieś zginęła. Jeden ze strażaków przed wkroczeniem okupanta do Głogowa zakopał ją w lesie i do dnia dzisiejszego nie wiemy, w którym miejscu. Dzisiaj możemy podziwiać go na zdjęciu, na którym widać jak paraduje z szablą przy ramieniu.

2

fot. Franciszek Żeglicki z szablą w dłoni prowadzi defiladę głogowskich strażaków, zdjęcie z lat 60. XX w.

Jeszcze w czasie wojny Franciszek Żeglicki ożenił się z Julią Łabudzką. Zamieszkali w jej rodzinnym domu przy ulicy Rzeszowskiej. Jednak dom został zburzony podczas bombardowania Głogowa przez Niemców 29 lipca 1944 r. Za pożyczone pieniądze Franciszek kupił nowy dom położony przy ulicy Mickiewicza. W nim przyszły na świat dzieci Żeglickich: Barbara (ur. 1945 r.), Stanisław (ur. 1947 r.) i Maria (ur. 1948 r.). Rodzinę utrzymywał dalej pracując jako szewc, w 1951 r. przystąpił do głogowskiej Spółdzielni Pracy Szewskiej „Zgoda”, dopiero w latach późniejszych ukończył w Lesku kurs piekarniczy i podjął się pracy w piekarni GS-u, która ówcześnie mieściła się zaraz za rynkiem, przy ulicy Piekarskiej.

3
fot. Komendant Żeglicki ze swoimi podwładnymi z OSP Głogów Małopolski.

Za swoje zasługi w 1959 r. otrzymał srebrny, a w 1967 r. złoty medal Zasługi dla Pożarnictwa. Dodatkowo w 1967 r. wyróżniono go odznaką za wysługę 40 lat w straży pożarnej i w 1973 odznaką Zasłużony dla Województwa Rzeszowskiego. W październiku 1971 r. osiągając wiek emerytalny, zdecydował się zrezygnować z pracy zawodowej.

4

fot. Strażacy wynoszący z domu trumnę ze zwłokami F. Żeglickiego.

Po długiej chorobie Franciszek Żeglicki zmarł 28 kwietnia 1974 r. Przeżył 67 lat, spoczywa na głogowskim cmentarzu na Piasku. Rodzina jego szablę przekazała głogowskiej OSP.

Robert Borkowski